(Wiosenne) Porządki w Szafie

Przygotowanie:
Przyda się smaczna kawa, lustro i dobre nastawienie :)
Etapy:
1. Zapał i zdecydowanie 2. Zniechęcenie i zmęczenie 3. Zwątpienie i słaba wola
BĄDŹ TWARDA A NIE "MIĘTKA"
Przydatne:
Pojemniki, wieszaki, zapachy do szafy, itp.
Pamiętać:
Nie bądź sentymentalna. Nie nosiłaś tego od roku- pozbądź się tego: sprzedaj, oddaj, wyrzuć. Źle się w tym czujesz? Nie przymuszaj się do noszenia tego ciucha, nawet jeśli nadal wygląda jak nowy. Dobre samopoczucie jest o wiele ważniejsze niż kawałek materiału.
     MUST HAVE (wg.Ellie)
Rozpinany kardigan, koszulki (których nie trzeba prasować- na awaryjne sytuacje- kto z was nigdy się nie spóźnia?), mała czarna (brak weny dopada każdą z nas, czasem nawet w dniu imprezy- gdy brak pomysłów, czerń i kilka świecidełek wystarcza), lekki sweterek oversize (zdarzają się TE DNI, kiedy to mamy ochotę schować się w rozciągniętym dresie. Bluzka / sweter jest ładniejszą alternatywą w takim przypadku), różnokolorowe apaszki.
Jak to wyglądało u mnie:
Oczywiście wyrzuciłam wszystko z szafy i szafeczek na podłogę. Posegregowałam na kategorie, po czym poszłam po kawę. Przejrzałam każdy ze zbiorów i wyłoniłam kandydatów, którzy ZOSTAJĄ i tych którzy ODCHODZĄ. To co pozostało stało się kategorią DO ODSTRZAŁU. I tutaj, na tym etapie przydaje się duże lustro. Gdzieś przecież trzeba sprawdzić jak to na nas wygląda obecnie, prawda? O dziwo znalazłam nawet spodnie sprzed ośmiu lat, które mieszkały sobie po cichutku w tyłach szafy. Niestety obecnie za duże, a tyć nie zamierzam, więc pa pa.
Przymierzanie. Na początku działa. Decyzje są dość proste. Jeszcze mam nawet siły i motywację na prasowanie każdego łaszka. Ale po dziesiątej bluzce, zadaję sobie pytanie "w czym ja do cholery będę chodzić, skoro wszystko wyrzucę?" Siadam więc na podłodze i dopijam resztki mojej kochanej kawy. Przyglądam się ciuszkom "DO WYRZUCENIA" i tak mi trochę szkoda, bo dobry materiał, bo jeszcze działa, bywały gorsze, a może schudnę, a może zmienię zdanie? Takie myśli, to sygnał na PRZERWĘ. Najlepiej wyjść na spacer i wrócić za kilka minut. Zresetować się. Bo jeśli tego nie zrobimy, to zapewne wrócimy do punktu wyjścia i wpakujemy wszystko z powrotem do szafy ( a taki THE END mi się nie spodobał). Wróciłam po 15 minutach łapania promieni słonecznych, znów pełna zapału i z listą rzeczy do kupienia. Rzeczy takich jak: zielone szpilki, maxi spódnica, kardigan w kwiatki itd. Elementy garderoby, które od jakiegoś czasu mi się podobają, ale jakoś się z nimi mijam w sklepach, nie wiedzieć czemu. Oprócz tego miałam również plan na drobne przeróbki niektórych rzeczy. Koniec końców, spacer zdziałał więc cuda. Wróciłam i segregowałam dalej.
Spodnie blisko, bluzki wyprasowane, sweterki ładnie poskładane, sukienki w pokrowcach.
Wszystko czyste, pachnące, zacerowane, wyprasowane, gotowe do założenia.
Co prawda wyrzuciłam tylko te naprawdę zniszczone ewenementy. Pozostałe z kategorii "DO WYRZUCENIA" wrzuciłam do kartonu, podpisałam i schowałam na dno szafy. Wiem, że przed kolejną przeprowadzką trzeba będzie się ich pozbyć. Mam więc czas, by oddać, sprzedać, wyrzucić a może nawet się wymienić? Hmm, dobre wino, Lejdis Night i wymiana na łaszki, to wcale nie taki zły pomysł, prawda?
A jak tam wyglądają wasze szafy i przygotowania do ciepłego sezonu?
Więcej sukienek i spódnic?

Komentarze

Popularne posty